Welcome to "K. Hell"
Latać samolotem nie cierpię chronicznie. Kiedyś pewnie, przy szklaneczce dobrze zmrożonego „J.D. na skale” zdradzę powód.
Na razie po prostu załóżmy, że mam uczulenie na blaszanego ptaka i tyle. Tak się składa że z racji prowadzanego stylu życia, wykonywanego zawodu i ogólnikowo nazwijmy to Eurazjatyckiego szpagatu, wyjścia wielkiego nie mam i latam nader często. Nie będzie chyba to wielkim zaskoczeniem gdy skonstatuje, że najszczęśliwsze momenty mojego życia to te, kiedy strącam z mego ramienia, cholernie ciężką duszę i wyskakuję z klimatyzowanej puszki sardynek.Uśmiech na twarzy, błysk w oku, głęboki wdech i... no właśnie. Zwróciliście kiedyś uwagę na to jak smakuje świat po wyjściu z suchego, bezwonnego i hermetycznie odizolowanego od tegoż świata pokładu?Lotnisko Heathrow roztacza woń lawendy z nutką smaru i uryny (smar – lotnisko, lawenda – wizytówka Anglii – sadzimy lawendę by ratować populację trzmiela i pszczoły, ale to to trzecie? Hmm...). Abu Dhabi tym takim arabskim odkażającym płynem cytrusowym i kadzidłem. Nowe lotnisko we Wrocławiu jest brzozowo – piniowe (a może wychodzi ze mnie tylko lokalny patriota). Jak pachnie piekło? Stolica Malezji, drodzy państwo, pachnie podstawą dietetyczną polskiego studenta, znaną szerzej pod nazwą chińskiej zupki. Wszystko to za sprawą oleju palmowego, którego to Malezja jest drugim po Indonezji producentem na świecie ( czapki z głów, co trzeci „chińszczak” mieści w sobie przezroczystą torebkę made in MY). Tak też się nieprzypadkowo składa, że nitkę autostrady pomiędzy lotniskami (KLIA, KLIA2), a stolicą, okalają hektary palm olejowych właśnie. Oprócz oleju palmowego, nie sposób nie zauważyć też woni ropy naftowej, mieszaniny wilgoci, słodyczy i dżunglowej kwasowości, która to uderza nas wraz z buchającym gorącem. Zwłaszcza podczas mojej ukochanej pory deszczowej. Czy tego chcieliście czy nie, właśnie przeniosłem Was do samego przedsionka piekła.
(::REKLAMA: Samotność w piekle? Nie pozwól by Cię dopadła. Polub, skomentuj lub udostępnij ten wpis by posłać do piekła także swoich znajomych. „Bersekutu Bertambah Mutu – W kupie siła” PO REKLAMIE:: )
Olbrzymim zaskoczeniem, dla tych z państwa, którzy w tropikach jeszcze nie byli, okaże się fakt, że na płycie lotniczej KL nie obsiądzie nas chmara wygłodniałych komarów malarycznych, z zakamarków nie skoczą do kostek żararaki i czarne mamby, a na jedwabnej nici nie spuści (nie zyszczy) się wprost za kołnierz żadna czarna wdowa ni inny ptasznik. Wyżej wymienionych bowiem w miastach jak na lekarstwo. Tropikalne miasta Azji Południowo Wschodniej przygotowały na nas z grubsza inne pułapki. Dlatego też podczas swojego pierwszego razu z tropikiem, dobrze mieć swojego człowieka, który powie Wam chociażby o... [C.D. tutaj]
Comments